Niedawno obchodziliśmy Dzień Ojca. W naszych czasach ideałem jest ojciec zaangażowany w wychowanie dzieci, rozumiejący ich problemy i współdzielący z matką obowiązki rodzicielskie. Ale czy w starożytnym Rzymie postrzegano ojcostwo tak samo?
Po dwudziestu wiekach bardzo trudno zrozumieć relacje uczuciowe między ojcami, a ich córkami i synami. Ale można je rekonstruować na podstawie śladów utrwalonych w literaturze lub na nagrobkach. Nigdy nie wiadomo jednak, czy przekazane nam w ten sposób stosunki między ojcami i dziećmi stanowiły normę i dlatego ich opis do nas dotrwał, czy też przeciwnie – były na tyle niezwykłe, że starożytni uznali za potrzebne zwrócić na nie uwagę.
Jednak wiele o ojcach i dzieciach mówi nam rzymskie prawodawstwo. Prawo zawsze w jakimś stopniu stanowi odbicie panujących stosunków społecznych, a przepisy dają pojęcie, co dla ludzi im podlegających było istotne. Jeżeli więc uznać prawo rzymskie za miarodajne, relacje ojców i dzieci musiały bardzo odbiegać od naszych ideałów.
Wyobraźmy sobie starożytną średnio zamożną rzymską rodzinę, w której na świat przychodzi dziecko. Dzieje się wtedy rzecz dla nas niewyobrażalna. Ojciec sam jednostronnie może podjąć decyzję o jego losie. Gdy akuszerka kładzie noworodka u jego stóp, ojciec może go podnieść i przyjąć jako pełnoprawnego członka rodziny, lub przeciwnie – nakazać go porzucić. Powszechnie znany jest przepis najstarszego Prawa Dwunastu Tablic, który nakazywał porzucić na pewną śmierć zaraz po urodzeniu dziecko kalekie lub zdeformowane. Ale prawo ojca do skazania dzieci na śmierć dotyczyło także zdrowych noworodków. Jeżeli na przykład ojciec nie chciał mieć więcej dzieci – mógł nakazać wystawić je za próg lub po prostu wyrzucić na śmietnik. Zdarzało się, że czynił tak, gdy podejrzewał żonę o zdradę i miał wątpliwości co do swego ojcostwa. Albo gdy rodziła się kolejna dziewczynka, której w przyszłości należałoby przekazać posag, uszczuplając tym samym rodzinny majątek. Biedni często porzucali swoje dzieci zmuszeni do tego ciężką sytuacją.
Co więcej – jeżeli nie mógł tego uczynić osobiście (np. z powodu nieobecności), ojciec mógł żonie nakazać pozbyć się dziecka. Trudno nam sobie dzisiaj wyobrazić dramat świeżo upieczonej matki, która nakazem męża musiała skazać swe dziecko na śmierć.
Zdarzało się jednak, że porzucano dzieci z powodów zupełnie odmiennych. Zanotowano na przykład przypadki, gdy ojcowie demonstracyjnie wyrzucali noworodki w akcie bezsilnej niezgody czy wściekłości po jakimś wydarzeniu politycznym.
Los dziecka, którego ojciec zdecydował o jego porzuceniu, był nie do pozazdroszczenia. Najczęściej umierało, a miało naprawdę niebywałe szczęście, jeżeli ktoś je przygarnął. Lecz pamiętajmy – przygarnięcie oznaczało najczęściej żywot niewolnika.
Prawo zupełnie nie interesowało się, czy i dlaczego ojciec zdecydował o porzuceniu noworodka. Praktycznie do końca starożytności jego prawo do decydowania, czy chce wychować dziecko, czy skazać je na śmierć lub niewolę, uznawane było za niepodlegającą dyskusji oczywistość. Nawet jeżeli w tym czy innym konkretny przypadku potępiano takie zachowanie, nikomu nie przyszłoby do głowy go zakazywać.
Ktoś mógłby powiedzieć, że takie surowe i niezrozumiałe dla nas prawo jest wyrazem barbarzyństwa pogańskiego społeczeństwa. Lecz prawda jest brutalna – zwyczaj porzucania noworodków utrzymał się także w czasach, gdy w Imperium zaczęło już dominować chrześcijaństwo.
Szokująca jest dla nas ta bezduszność rzymskich ojców i odruchowo potępiamy takie zachowania jako straszne i nieludzkie. Wielokrotnie próbowałem sobie jakoś wytłumaczyć tę cechę starożytnego społeczeństwa. Może to bardzo wysoka naturalna śmiertelność noworodków nakazywała rzymskim mężczyznom nie przywiązywać się do nich nadmiernie nim choć trochę podrosną? Dziecko umierało? Trudno, robiło się następne… Może to sprawiało, że w tamtych czasach więź między ojcem i dzieckiem rodziła się nieco później niż obecnie? Może to emocjonalne zdystansowanie się rzymskich ojców było tylko ich reakcją na duże ryzyko, że noworodek i tak nie przeżyje dłużej niż kilka tygodni lub miesięcy? Lecz takie tłumaczenie nie wyjaśnia, dlaczego akurat w Rzymie zarówno prawo jak i społeczna norma zachowania przyzwalały na porzucanie noworodków przez ojców. Wszak nawet sami Rzymianie zauważali, że ich zwyczaje daleko odbiegają od tych panujących w innych krajach. A trudno przecież przyjąć, że w Rzymie śmiertelność dzieci była wyższa niż np. w Egipcie czy w Galii.
Tak czy inaczej, prawo do zdecydowania o losie noworodka było wyrazem szerszej instytucji znanej rzymskiemu społeczeństwu: pełnej władzy ojca nad dzieckiem. O tym w następnym wpisie.
Comments