Poprzednio opisywałem tzw. Tunel Sejana – niezwykłe podziemne przejście łączące Pozzuoli z pewną rzymską willą na klifie w Posillipo. Dziś parę zdjęć wspomnianej willi.
Kompleks rezydencjonalny powstał zapewne dla Wediusza Polliona, dosyć kontrowersyjnego nobila z czasów panowania Oktawiana Augusta. Był to nuworysz, przedstawiciel „nowej arystokracji”, która wyrosła po upadku republiki. W samym Rzymie Pollion był właścicielem obszernej rezydencji na części Eskwilinu zwanej Oppius, nieopodal dzisiejszej bazyliki San Pietro in Vincoli. Po jego śmierci rezydencja przeszła na Oktawiana Augusta, który nakazał jej zburzenie i zbudowanie na jej miejscu budynku publicznego – Portyku Liwii (niestety niezachowanego, choć jego kolumny można podziwiać we wspomnianej wyżej bazylice).
W pamięci potomnych Wediusz zasłynął przede wszystkim swoim okrucieństwem: ponoć swoich niewolników karał za przewinienia wrzuceniem do stawu z żarłocznymi murenami (co jest o tyle znamienne, że sam był synem byłego niewolnika…).
Wróćmy jednak do Posillipo. Willa Wediusza Polliona także została przekazana w spadku Oktawianowi, wchodząc tym samym do domeny cesarskiej. Nie ukrywam, że terenem wykopalisk byłem odrobinę rozczarowany. Z planu dostępnego przy wejściu wynika, że teren posiadłości był kiedyś bardzo rozległy i obejmował szereg rozrzuconych po nim pawilonów, w tym willę właściwą, dwa teatry, nimfeum, cysternę, termy dolne i termy górne, świątynię itd.
Główną atrakcję terenu udostępnionego turystom stanowią obecnie dwa teatry (w tym kryty odeon) oraz znajdujący się między nimi płytki wydłużony basen. Większy teatr mógł pomieścić nawet 2 tysiące widzów, co daje pogląd na temat megalomanii posiadaczy willi.
Ciekawym zabiegiem współczesnych gospodarzy tego miejsca jest próba odtworzenia perystylowego dziedzińca obok odeonu. Zamiast go odbudowywać (co spowodowałoby nieuchronną ingerencję w zachowane ruiny) stworzono na jego miejscu lekką drewnianą konstrukcję naśladującą kształt rzymskiego portyku otaczającego ogród. Pozwoliło to z jednej strony uniknąć nadmiernej dosłowności rekonstrukcji, ale z drugiej umożliwia zwiedzającym wyobrażenie sobie dawnego kształtu tego miejsca. Warto zwrócić uwagę na jedno ze zrujnowanych pomieszczeń, triklinium, gdzie kilka lat temu na podstawie okruchów szlachetnych odmian skał i odciśniętych w betonie śladów odtworzono na ścianie niewielki fragment kamiennych zdobień. Dzięki temu można sobie wyobrazić dawne bogactwo rezydencji.
Gdzieniegdzie uważny turysta zauważy też fragmenty antycznych posadzek i – niestety nieliczne – ślady fresków.
Za ogrodzeniem można zauważyć zupełnie niezagospodarowane resztki innych budowli wchodzących w skład posiadłości.
Z wykopaliskami antycznej rezydencji okropnie „gryzie się” obecność innych ruin będących pozostałością willi bodajże z lat trzydziestych. Wymieszanie pozostałości epoki cesarstwa ze zdewastowaną architekturą okresu międzywojennego i elementami odtworzonymi współcześnie tworzy wrażenie estetycznego chaosu i zaniedbania, który nieszczególnie przypadł mi do gustu. Cóż, nawet jeżeli same wykopaliska są w moim odczuciu nieco rozczarowujące, widok na morze i na klify otaczające park archeologiczny naprawdę zapiera dech w piersiach. A gdy dodać do tego niezwykły tunel opisany poprzednio, zdecydowanie warto odwiedzić to miejsce.
Comments