top of page
Szukaj
Zdjęcie autoraMichał Kubicz

TRIUMF WESPAZJANA I TYTUSA – RELACJA NAOCZNEGO ŚWIADKA

Wiecie, co jest najwspanialsze w zwiedzaniu zabytków? Gdy patrząc na nie, możemy połączyć je z konkretnymi obrazami z przeszłości.

Będąc w Rzymie, na pewno wielokrotnie przechodziliście obok słynnego Łuku Tytusa – łuku triumfalnego o pięknych, szlachetnych proporcjach. Na pewno też zwróciliście uwagę na płaskorzeźby zdobiące jego przelot – wyobrażające procesję triumfalną odbytą przez cesarza Wespazjana i jego syna Tytusa po stłumieniu powstania żydowskiego. Po jednej stronie widać żołnierzy niosących żydowską menorę zrabowaną ze świątyni jerozolimskiej, a po drugiej: kwadrygę ze stojącym na niej triumfatorem (ciekawostka: choć triumf odbywał Wespazjan z Tytusem, na wzniesionym przez Domicjana łuku widać tylko jego brata Tytusa).


Łuk Tytusa w Rzymie - choć w dużej mierze zrekonstruowana, pozostaje to jedna z najpiękniejszych rzymskich budowli, cechująca się prostotą kształtu i pełna eleganckiego umiaru. Łuk wzniósł brat Tytusa, Domicjan.

Jednak mnie najbardziej fascynuje, że uwiecznione na płaskorzeźbie sceny można połączyć z zachowaną relacją Józefa Flawiusza, który był naocznym świadkiem procesji i pozostawił nam jej dokładny opis. Jest on przepełniony opisami tak szczegółami, że gdy stoimy przed Łukiem Tytusa, obrazy z przeszłości same przewijają się przed naszymi oczami.

Przyjrzyjmy się temu, co o triumfie Wespazjana i Tytusa pisze Józef Flawiusz. Było to wydarzenie niezwykłe, popis imperialnej potęgi, wielki spektakl cieszący się zainteresowaniem wszystkich Rzymian: „(…) z tej niezmierzonej liczby mieszkańców miasta nie pozostała w domu żadna żywa dusza. Wszyscy wylegli, zajmując miejsca, gdzie tylko można było stanąć, zostawiając tylko tyle przestrzeni, ile było konieczne dla przejścia tych, na których miały być zwrócone oczy.”

Święto rozpoczynało się jeszcze długo przed świtem, gdy żołnierze gromadzili się w regularny szyk. „Była jeszcze ciemna noc, kiedy całe wojsko ustawione w szeregach i oddziałach wyruszyło ze swoimi dowódcami na czele i stanęło przy bramach (…) w pobliżu świątyni Izydy; tu bowiem spoczywali imperatorowie owej nocy”. Cesarz Wespazjan i jego syn spędzili noc w budynku zwanym Villa Publica gdzieś w okolicach współczesnej Via del Gesu nieopodal bazyliki Santa Maria Sopra Minerva . W tamtych czasach Pole Marsowe nie było tak gęsto zabudowane, więc zgromadzenie wojska na półotwartej przestrzeni nie sprawiało trudności.

„Skoro nastał świt, Wespazjan i Tytus wyszli ozdobieni wieńcami laurowymi, ubrani w tradycyjne szaty purpurowe”. Powitawszy żołnierzy, cesarz i jego syn przeszli do Portyku Oktawii, przed którym na tymczasowej trybunie oczekiwali na nich senatorowie i najwyżsi urzędnicy.


Ruiny Portyku Oktawii w Rzymie. Właśnie przed tym portykiem wzniesiono na ulicy drewniane trybuny, na których zasiedli Wespazjan, Tytus i senatorowie. Tu żołnierze pozdrowili cesarza, by potem udać się na śniadanie. Zdjęcie własne

„Następnie obaj podeszli do nich i usiedli, a wojsko od razu poczęło wznosić gromkie okrzyki radości (…)”. W pewnej chwili cesarz uciszył zebranych, narzucił połę płaszcza na głowę i tak odmówił obowiązkowe modlitwy. Po nim modlitwy zmówił Tytus.


Dopiero po cesarskiej modlitwie wojsko mogło udać się na śniadanie przygotowane na rozkaz cesarza. Wespazjan i Tytus też poszli się posilić w okolicach Porta Carmentalis, niedaleko obecnego kościoła San Nicola im Carcere. Kiedy zwiedzałem tę okolicę z przewodnikiem, ten jako miejsce cesarskiego śniadania wskazał ruiny widoczne dzisiaj na rogu Vico Jugario i Via del Teatro di Marcello. Po śniadaniu, imperatorowie złożyli tam ofiarę bogom, „których posągi stały przy bramie”.


Ruiny Portyku Oktawii w Rzymie. Właśnie przed tym portykiem wzniesiono na ulicy drewniane trybuny, na których zasiedli Wespazjan, Tytus i senatorowie. Tu żołnierze pozdrowili cesarza, by potem udać się na śniadanie. Zdjęcie własne

Dopiero potem zaczęła się właściwa procesja triumfalna. Oddajmy ponownie głos Józefowi Flawiuszowi: „Nie sposób opisać, jak należy, mnóstwa owych cudów i wspaniałości wszystkiego, co tylko można sobie wyobrazić, czy to będą dzieła sztuki, czy przeróżne bogactwa, czy osobliwości przyrody. Niemal wszystko, co kiedykolwiek ludzie zamożni nabywali pojedynczo - cudowne i bezcenne wytwory różnych narodów – zebrane razem w owym dniu świadczyło o wielkości państwa rzymskiego. Można było bowiem widzieć przeróżne wyroby ze srebra, złota i kości słoniowej w tak wielkiej ilości, iż chciałoby się rzec, że nie były one niesione w pochodzie, lecz płynęły nieprzerwaną rzeką”.


Płaskorzeźba z Łuku Tytusa w Rzymie: w centrum widzimy konie ciągnące cesarski rydwan, na nim Tytusa. Za Tytusem stoi skrzydlata bogini Wiktoria, symbol zwycięstwa. Przed zaprzęgiem (z lewej) kobieca postać to bogini Roma. Obok Romy słabo zachowana męska postać to zapewne personifikacja senatu, a tuż za rydwanem – personifikacja ludu rzymskiego. Zwróćcie uwagę na kolejność, nie ma w niej żadnego przypadku : – senat jest PRZED cesarzem, a lud – ZA nim.

Dalej Józef Flawiusz opisuje niezliczone drogie tkaniny, kosztowne kamienie luzem lub osadzone w biżuterii, drogocenne posągi, rzadkie zwierzęta. Osobne miejsce w jego opisie ma informacja o łupach zrabowanych w świątyni jerozolimskiej: „złoty stół o wadze wielu talentów i świecznik tak samo sporządzony ze złota, lecz wykonany według innego wzoru, niż jesteśmy przyzwyczajeni (…). Ze środka podstawy wyrastał trzon, z którego odchodziły delikatne ramiona tworzące rodzaj trójzębu; każde miało na końcu lampę wykutą z brązu. Było ich siedem (…). Na końcu łupów niesiono z kolei księgę prawa żydowskiego”.


Płaskorzeźba z Łuku Tytusa w Rzymie: uczestnicy procesji triumfalnej niosą menorę zrabowaną w świątyni jerozolimskiej. Przyjrzyjcie się scenie: zdaje się ona potwierdzać słowa Józefa Flawiusza o tym, że łupy były niesione w nieładzie: mamy tu nagromadzenie, wręcz stłoczenie ludzi niosących nie tylko łupy, ale i instrumenty muzyczne, broń czy wreszcie tablice z nazwami zdobytych miast. Orszak kieruje się w sprawo, w stronę wyobrażenia łuku triumfalnego (Porta Triumphalis?), który widoczny jest jedynie w połowie. Zdjęcie własne

Gdy dzisiaj kinematografia przedstawia rzymski triumf, możemy odnieść wrażenie, że był to starannie wyreżyserowany spektakl. Tymczasem Józef nieoczekiwanie nadmienia, że „łupy niesiono w ogóle bez żadnego porządku”, co w tym zalewie bogactwa może sugerować lekki chaos. Przyjrzyjcie się załączonej fotografii płaskorzeźby z niesioną menorą – ten nieład zdaje się być na niej uchwycony.

Józef opisuje także ubranych w drogie szaty jeńców, na ciałach których widać było jeszcze ślady ran odniesionych podczas walk. W pochodzie szli też ludzie niosący obrazy przedstawiające sceny z odbytych walk: „Można było widzieć, jak spustoszono kwitnący kraj i wybito całe szeregi nieprzyjaciół albo jak jedni uciekali, drudzy dostawali się do niewoli, to znów waliły się niezwykle mocne mury pod ciosami machin i padały potężne twierdze (…).”

Procesja przeszła przez obok teatrów (zapewne chodzi o teatry Marcellusa i Balbusa), aby jak najwięcej ludzi mogło obserwować wszystkie wspaniałości, następnie przez Circus Maximus, Vicus Fabricius i dalej przez Via Sacra na Forum. Zakończyła się, gdy rytualnie uśmiercono przywódcę powstania i złożono ofiary na Kapitolu. Józef Flawiusz nadmienia jeszcze, że w ramach świętowania triumfu w całym Rzymie tego wieczoru urządzono wielkie biesiady. Sam cesarz i jego obaj synowie zakończyli dzień bankietem na Palatynie.

Opis triumfu jest niezwykle sugestywny. Ale muszę się przyznać, że czytając niektóre fragmenty (zwłaszcza te dotyczące przebiegu walk i cierpień powstańców), nie mogłem przez chwilę powędrować myślami do tego, co dzisiaj dzieje się na wschodzie Ukrainy. Naszła mnie refleksja, że zupełnie inaczej odbiera się Józefową relację, gdy wiemy, że dotyczy ona odległej przeszłości, a inaczej, gdy podobne obrazy dzięki telewizji możemy obejrzeć ze świadomością, że dzieje się to niemal na naszych oczach.

(w dzisiejszym poście wykorzystałem fragmenty „Wojny żydowskiej” Józefa Flawiusza w przekładzie Jana Radożyckiego, Księgarnia św. Wojciecha, Poznań 1980)

9 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Comments


bottom of page