Termy cesarskie w Willi Hadriana w Tivoli – chyba najbardziej imponujący z prywatnych kompleksów kąpielowych, jakich ruiny kiedykolwiek widziałem.
Swą rezydencję w pobliżu Rzymu cesarz Hadrian budował przez wiele lat, od roku 117 n.e. Efekt końcowy był olśniewający – olbrzymi kompleks płacowo-parkowy o powierzchni szacowanej na co najmniej 120 hektarów, a może nawet 300 hektarów w zależności od wyliczeń (dla porównania cały park Łazienki Królewskie w Warszawie zajmuje obszar około 76 hektarów).
Wielkie Łaźnie stanowiły jeden z elementów kompleksu wybudowany w pierwszej fazie inwestycji i powstały w latach 121-125 n.e. Są też jednym z najbardziej imponujących zachowanych obiektów na terenie cesarskiej willi.
Nie jest do końca jasne, czy Wielkie Łaźnie na terenie Willi Hadriana służyły rzeczywiście samemu cesarzowi. Ich rozmiary, a przede wszystkim elementy wykończenia o jakości nieco niższej od tej, jakiej oczekiwalibyśmy po miejscu, którym władca Rzymu zażywał kąpieli, sugerują, że bywalcami Wielkich Łaźni były osoby mieszkające w pałacu, ale niekoniecznie sam cesarz. To wydaje się dosyć oczywiste, zważywszy, że w olbrzymim kompleksie rezydencjonalnym musiała przebywać ogromna liczba ludzi – nie tylko niewolników, ale także urzędników, wojskowych i gości. Wszyscy oni musieli się gdzieś kąpać. Cesarz zapewne kąpał się w mniejszych, bardziej kameralnych i bardziej elegancko wykończonych tzw. Małych Łaźniach.
Czy to jednak wyklucza możliwość, by i sam cesarz chadzał do Wielkich Łaźni? Niekoniecznie. Znana jest anegdota o Hadrianie, który odwiedził kiedyś termy publiczne w Rzymie i zdziwił się widokiem człowieka ocierającego swe plecy o chropawą ścianę. „Nie stać mnie na niewolnika, który umyłby mi plecy” usłyszał cesarz w odpowiedzi na pytanie o przyczyny dziwnego zachowania tego człowieka. Zaskoczony Hadrian miał podarować swemu rozmówcy nie tylko niewolnika pomagającego mu w myciu, ale jeszcze pieniądze na jego utrzymanie. Ponoć gdy następnego razu odwiedzał łaźnie, cały tłum mężczyzn ocierał się plecami o ściany. „Nie mamy pieniędzy na niewolników kąpielowych! – mówili.” „Niech myją sobie plecy wzajemnie” miał skwitować ich skargi Hadrian.
Anegdota ta dowodzi nie tylko szczodrości Hadriana czy jego inteligencji wyrażającej się umiejętnością rzucania szybkiej i celnej riposty, ale przede wszystkim tego, że cesarz nie stronił od bywania w miejskich łaźniach publicznych. Dlaczego zatem miałby unikać Wielkich Łaźni w swym własnym pałacu, nawet jeżeli miał dostęp do mniejszych i wygodniejszych?
Gdy zwiedzałem łaźnie w czerwcu 2021, najbardziej spodobały mi się ślady wykończenia, a zwłaszcza sztukaterii wciąż widocznych na niektórych sklepieniach.
Zostawiam Was ze zdjęciami. Miłego oglądania!










Kommentare