top of page
Szukaj
Zdjęcie autoraMichał Kubicz

Panteon i tajemnice jego twórców


Od dawna zbierałem się do napisania czegoś o Panteonie, ale mam z nim pewien problem: Panteon to ikona Rzymu. Napisano o nim już tyle, że naprawdę ciężko dodać coś od siebie. Zresztą Panteon to temat rzeka – o każdym jego elemencie konstrukcyjnym można pisać w nieskończoność. Dlatego skupię się dzisiaj tylko na jednym aspekcie tej wspaniałej świątyni.


Panteon wydaje się budowlą doskonałą – o perfekcji wykonania jego kopuły napisano całe tomy. Kolejne: o proporcjach jego rotundy. Gdy stoimy blisko świątyni, zazwyczaj nie zwracamy uwagi na pewne nieregularności jej kształtu. A jednak niektórzy znawcy zauważają, że podczas budowy Panteonu chyba nie wszystko poszło po myśli architektów.



Do budowy portyku Panteonu wykorzystano 16 kolumn – każda wykuta z jednej bryły kamienia, każda sprowadzona z kamieniołomów odległego Egiptu, każda o wysokości ok. 12 metrów (bez bazy i bez kapitelu). Razem tworzą monumentalny pronaos poprzedzający wejście do rotundy. Portyk wydaje się idealnie pasować do całej budowli. Ale wystarczy nieco się oddalić albo spojrzeć lekko z boku, a pewne wątpliwości zaczynają nasuwać się same.


Zacznijmy od proporcji. W architekturze greckiej i rzymskiej proporcje były bardzo ważne. Zarówno Grecy jak i Rzymianie rzadko wprowadzali do architektury nowe formy i koncentrowali się na udoskonalaniu proporcji form używanych wcześniej. Gdy czytamy dzieło rzymskiego architekta Witruwiusza, zaskakuje nas drobiazgowość wyliczeń proporcji świątyń. Nic nie było tam pozostawione przypadkowi: wysokość kolumn, ich grubość, przestrzeń między kolumnami, wielkość baz i kapiteli, wielkość architrawów nad kolumnami. Zwracano uwagą nawet na to, aby kolumny skrajne były ciut grubsze od środkowych, bo wieki doświadczeń nauczyły architektów, że ludzkie oko ma tendencję do „wyszczuplania” skrajnych kolumn. Tymczasem gdy spoglądamy na front Panteonu z pewnej odległości, portyk wydaje się dziwnie nieproporcjonalny… Jest szeroki i stosunkowo niski, sprawia wrażenie przysadzistego… Gdy porównamy go z innymi rzymskimi dobrze zachowanymi świątyniami – np. Portunusa nad Tybrem, Maison Carrée w Nîmes we Francji, Augusta w Puli w Chorwacji czy świątyniami tworzącymi Kapitol w tunezyjskim mieście Sbeitla, zaburzenie proporcji staje się jasne. Częściowo można je tłumaczyć tym, że portyk Panteonu składa się z aż 8 kolumn w jednym rzędzie, a wymienione przeze mnie pozostałe świątynie tylko z czterech lub sześciu. Wrażenie przysadzistości można też tłumaczyć inną perspektywą – wszak grunt przed Panteonem podniósł się na tyle, że dziś stojąc na północnym krańcu Piazza della Rotonda oglądamy ikonę Rzymu lekko z góry, podczas gdy starożytni widzieli ją z dołu.


Czy jest możliwe, by architekci Panteonu celowo zaprojektowali frontowy portyk bardziej rozłożysty? Biorąc pod uwagę, jakie znaczenie przypisywali właściwym proporcjom, byłoby to bardzo dziwne… To, co ja nazywam przysadzistością lub rozłożystością, znana badaczka starożytności Mary Beard opisuje znacznie bardziej dosadnie: „(…) pewne niezgrabne cechy ukończonej budowli każą przypuszczać, że architekci Hadriana liczyli na dostawę dwunastu kolumn o wysokości pięćdziesięciu stóp, ale musieli w ostatniej chwili zmienić projekt (…)” (SPQR Historia starożytnego Rzymu). Nie wnikam, dlaczego autorka wspomina akurat o dwunastu kolumnach, skoro było ich szesnaście, bo tutaj to akurat bez znaczenia.


Gdy spojrzymy na Panteon lekko z boku, zobaczymy na ścianie za spadzistym dachem portyku trójkątny ślad. Wedle niektórych badaczy Panteonu to właśnie ten ślad wyznacza pierwotnie projektowaną wysokość frontowego portyku. Aby ją osiągnąć, musiano by zastosować kolumny aż o ¼ wyższe od tych, które ostatecznie ozdobiły front świątyni.


Nie da się ukryć, że gdyby portyk był wyższy, całość wydawałaby się znacznie smuklejsza. Jeżeli rzeczywiście taki był pierwotny plan, dlaczego go zmieniono? Najczęstszym wytłumaczeniem jest ogromny ciężar kolumn. Wykucie i sprowadzenie potężnych filarów z położonych na egipskiej pustyni kamieniołomów było ogromnym i skomplikowanym przedsięwzięciem. Wspomniana Mary Beard stwierdza po prostu, że projekt zmieniono, ponieważ kamieniołom nie był stanie dostarczyć tylu tak dużych kolumn.


Z pewnością dostarczenie na plac budowy filarów wysokich na blisko 15 metrów było ogromnym wyzwaniem. I nie chodziło tylko o kłopoty z ich przewiezieniem z Egiptu. Trudność polegała chociażby na dostarczeniu długich bloków kamienia wąskimi i krętymi uliczkami gęsto zabudowanego Rzymu. Gdzieś natrafiłem na wzmiankę, że zdarzało się, że pod tak wielkim ciężarem zapadał się uliczny bruk i pękały płyty przykrywające kanalizację.


Czyżby dostarczenie na Pole Marsowe kolumn o długości 15 metrów przerosło Rzymian? Mam wątpliwości. Przecież Rzymianie sprowadzali już do Rzymu porównywalne monolity, a nawet znacznie większe. Egipskie obeliski ustawione przez Oktawiana Augusta miały około 21 i 24 metrów długości. Obelisk Kaliguli: ponad 25 metrów. Ba! Nawet gdy cesarstwo bardzo osłabło w IV wieku n.e., cesarzowi Konstacjuszowi II udało się sprowadzić do Rzymu z Egiptu obelisk wysoki na 32 metry (!) i wadze między 400 a 500 ton! – czyli kilka razy cięższy niż kolumny, które miały ponoć stanąć przed Panteonem!


Czy więc rzeczywiście problemy logistyczne miały być powodem obniżenia portyku Panteonu i zaburzenia jego proporcji? A może wyjaśnienie leży gdzie indziej?

Niedawno wpadła mi w ręce książka pt. : „Roman builders. A Study in architectural process” autorstwa Rabun Taylor, w której poddano szczegółowej analizie cały proces budowlany w starożytnym Rzymie. Autor zwrócił uwagę, że problemem nie było wcale sprowadzenie do Rzymu wielkich kolumn, ale ich podniesienie i ustawienie na właściwym miejscu. Ktoś mógłby powiedzieć, że przecież wielkie obeliski jakoś udawało się ustawić, dlaczego zatem kolumny miały być problemem? Okazuje się, że jest istotna różnica: obeliski umiejscawiano zazwyczaj na otwartej przestrzeni, w której można było ustawić ogromne rusztowanie, system bloków i kołowrotów zdolnych do podniesienia ciężarów dochodzących nawet do kilkuset ton. Bez dźwigów, jakimi dysponujemy obecnie, polegano w pełni na sile ludzkich mięśni: ustawiano kolumnę poziomo na ziemi tuż obok miejsca, gdzie miała stanąć, a następnie za pomocą bloków i olinowania umieszczonych na potężnym drewnianym rusztowaniu powoli unoszono ją do góry. Najważniejsze jest jednak to, że setki mężczyzn kręcących kołowrotami do naciągania lin musiały być ustawione po przeciwległej stronie względem miejsca osadzenia kolumny. Autor wspomnianej książki przeanalizował wszystkie możliwe pozycje wyjściowe kolumn na ziemi w czasie budowy Panteonu. Ich podniesienie wymagało ułożenia ich na ziemi po przekątnej od strony rotundy oraz umieszczenia rusztowania, kołowrotów i ludzi do operowania nimi po przeciwnej stronie, czyli na placu. Działanie odwrotne (kolumny na ziemi od strony placu, a rusztowanie i robotnicy od strony rotundy nie wchodziło w grę, ponieważ budowa Panteonu była już zapewne dosyć zaawansowana, a sądząc po śladzie na frontowej ścianie za portykiem – wręcz na ukończeniu). I tu dochodzimy do sedna: kolumny dłuższe niż 12-metrowe nie mogły się zmieścić między punktem ich osadzenia, a tylną ścianą pronaosu. Gdyby kolumny miały być choć trochę wyższe, konieczne byłoby zrezygnowanie z dwóch kolumn stojących tuż przy wejściu do rotundy – nie dałoby się ich ustawić.


Jeżeli teoria przedstawiona w powołanej książce jest prawidłowa, dawałoby to do myślenia. Niższy portyk nie byłby wynikiem problemów z dostarczeniem odpowiednich kolumny, tylko zwykłego błędu popełnionego przez cesarskich architektów i inżynierów, którzy przeoczyli techniczną niewykonalność ustawienia szesnastu wysokich na 15 metrów kolumn obok już stojącej bryły rotundy.


Porzućmy teraz historyczne i architektoniczne dywagacje i puśćmy wodze fantazji. Nie wiemy z pewnością kim był architekt, który zaprojektował wspaniałą kopułę Panteonu. Jego dzieło świadczy jednak o geniuszu, jakim bogowie go obdarzyli. Jedyny znany nam architekt „celebryta” tamtych czasów to Apollodor z Damaszku – twórca między innymi Forum Trajana, łaźni na Oppius i wielkiego mostu na Dunaju. Choć to chyba tylko przypuszczenie, byłoby całkowicie zrozumiałe, gdyby także projekt Panteonu był jego dziełem.


Zgodnie z utartym poglądem w czasach Hadriana Apollodor popadł w niełaskę z powodu skrytykowania projektu świątyni Wenus i Romy – ponoć autorstwa samego Hadriana. Urażony w swej dumie Hadrian miał architekta skazać na zesłanie (a ostatecznie być może na śmierć). A gdyby za zesłaniem Apollodora kryło się coś więcej niż tylko ego Hadriana? A może to właśnie niefortunny błąd architekta sprawił, że Hadrian rozeźlony „niezgrabnymi kształtami” portyku Panteonu, jak je określiła Mary Beard, postanowił pozbyć się Apollodora? Wyobraźmy sobie skruszonego Apollodora, który staje przed cesarzem i musi go poinformować, że projekt wspaniałego portyku przez Panteonem trzeba będzie zmienić. Że kolumny (być może już wykute, a nawet może ogromnym wysiłkiem ludzkim i finansowym sprowadzone do Rzymu) będą bezużyteczne. Że inwestycja znacząco się opóźni. A wszystko to z powodu zwykłego ludzkiego błędu. Wyobraźmy sobie wściekłego Hadriana żądającego jakiegoś rozwiązania tego problemu, i genialnego Apollodora tym razem bezradnie rozkładającego ręce… Ustawienie wszystkich szesnastu wyższych kolumn wymagałoby wcześniejszego zburzenia dopiero zbudowanej rotundy i jej wspaniałej kopuły.

Oczywiście to tylko gdybania niespełnionego pisarza. Nigdy się nie dowiemy ani tego, jak faktycznie Panteon miał wyglądać, ani dlaczego projekt zmieniono, ani nie będziemy w stanie powiązać tej zmiany z losem Apollodora.

394 wyświetlenia0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Comentários


bottom of page