Wszyscy wiemy, że kopuła Panteonu to architektoniczny majstersztyk. Pisano o niej już wiele:
że jej wzniesienie umożliwiły cudowne właściwości rzymskiego betonu,
że jej ciężar zmniejszono poprzez zastosowanie kasetonów,
że w najwyższych jej partiach zastosowano lekki pumeks,
że im wyżej, tym kopuła jest cieńsza,
że ciężar kopuły spoczywa na wspaniałej (niestety ukrytej przed oczami postronnych) łukowej konstrukcji murów bębna.
Etc etc etc…
Cóż: zawaliły się (częściowo) i Koloseum, i gargantuiczna bazylika Konstantyna i Maksencjusza, i cesarskie termy, a Panteon stoi już dziewiętnaście wieków – jak widać wszystkie zastosowane przez rzymskich architektów wyżej wspomniane triki okazały się skuteczne. Bryła Panteonu zdaje się ucieleśnieniem architektonicznej perfekcji.
Lecz budując Panteon, Rzymianie dotarli do absolutnych granic swoich możliwości inżynierskich, a może nawet niebezpiecznie je przekroczyli. Brutalna rzeczywistość jest bowiem taka, że konstrukcyjnie Panteon doskonały nie jest, a problemy z jego bryłą pojawiły się już na etapie budowy i wcale nie skończyły wraz z „podpisaniem protokołu odbioru prac”.
Po pierwsze na stworzenie Panteonu wybrano fatalną lokalizację: zakole Tybru to najgorsze z możliwych miejsce na wznoszenie wysokich, ciężkich budowli, ponieważ aluwialne podłoże jest tu bardzo niestabilne. Rzymianie szybko się o tym przekonali na własnej skórze. Wydawało im się, że jeżeli na początku wyleją potężne fundamenty o głębokości 4,7 m i szerokości 7,3 m, będzie to wystarczające do zapewnienia bezpieczeństwa Panteonu. Niestety byli w błędzie. Wskutek wspomnianej niestabilności gruntu, gdy budowa była już bardzo zaawansowana, masywny fundament niespodziewanie pękł. Gdyby budowniczowie kontynuowali prace, pęknięcia dalej by się powiększały, a poszczególne części budowli osiadałyby nierówno. Spektakularna katastrofa budowlana wisiała w powietrzu…
Wymiana fundamentu w trakcie budowy już nie była możliwa. „Na szybko” Rzymianie wymyślili dwa rozwiązania: po pierwsze wylali drugi, jeszcze potężniejszy zewnętrzny pierścień fundamentu, który miał wzmocnić ten pierwszy. Po drugie od południa do rotundy Panteonu dostawiono poprzeczne ściany łączące budowlę z bazyliką Neptuna. Szlachetne kształty rotundy wiele na tym straciły, ale dodatkowe mury pełniące funkcję przypory (jak w gotyckiej katedrze) okazały się niezbędne, by powstrzymać powiększanie się pęknięć.
Same pęknięcia szybko załatano. Wiadomo to stąd, że do napraw użyto cegieł noszących takie same stemple jak pozostałe cegły z czasu budowy. Gdy przyjrzycie się uważnie murom Panteonu od zewnątrz, łatwo zobaczycie uszkodzenia i miejsca, gdzie mury naprędce łatano.
Budząca dzisiaj podziw kopuła także nie jest takim monolitem, jakim się wydaje: w rzeczywistości szczegółowe badania przeprowadzone jeszcze w latach 30-tych XX wieku wykazały, że jest dosłownie cała spękana. Kilkanaście głębokich pęknięć zaczyna się tuż u podstawy kopuły i ciągnie się promieniście w stronę oculusa; niektóre sięgają nawet najwyższych kasetonów. Wiele badań przeprowadzono nad przyczynami ich powstania. Poza przyczynami oczywistymi jak ogromne siły oddziałujące na kopułę, jedna z hipotez mówi, że powody pękania tkwią… we właściwościach tego „cudownego” rzymskiego betonu, który po wylaniu minimalnie się kurczył.
Pierwsze pęknięcia kopuły Rzymianie zauważyli zapewne jeszcze w trakcie budowy – stąd pomysł dodatkowego zabezpieczenia – charakterystyczne schodkowe „pierścienie” widoczne na kopule od zewnątrz. Pełnią one funkcję betonowych opasek wzmacniających, dociążających podstawę kopuły i równoważących rozpierające ją siły (mówiąc kolokwialnie – być może to te opaski sprawiają, że kopuła jeszcze się nie rozleciała…).
Bryła Panteonu pękała nie tylko w starożytności, ale i w czasach całkiem nieodległych. Są bowiem miejsca, gdzie głębokie szczeliny widać także w XVIII-wiecznych stiukach. To pokazuje, że proces pękania trwał jeszcze długo i może trwa nadal....
Stan Panteonu bardzo niepokoił starożytnych Rzymian. Świadczy o tym pewien szczegół ukryty przed oczami zwiedzających. W następnym wpisie zajrzymy do zakątków Panteonu, do których mało kto zagląda…
Comments