Upadek piątego cesarza dynastii julijsko klaudyjskiej jest jednym z najbardziej absurdalnych, jakie można sobie wymyślić. Był wynikiem fatalnego przypadku, braku rozumienia mechanizmów władzy, popisu nieudolności i niezdecydowania, chaotycznych reakcji na zagrożenia. A równocześnie śmierć Nerona jest tak teatralna, że nawet dzisiaj, po prawie 2 tys. lat, jej opis pobudza wyobraźnię intensywniej niż niejedna książka sensacyjna.
Co najważniejsze, przykład Nerona pokazuje mechanizmy prowadzące do upadku człowieka skupiającego w swoich rękach władzę absolutną.
Neron panował 14 lat, przy czym ostatni okres był dosyć trudny. W Rzymie i na prowincjach rodziła się coraz silniejsza opozycja przeciwko cesarzowi. Nawet tradycyjnie mu przychylny plebs, rozdrażniony budową gigantycznego Złotego Domu po pożarze Rzymu z 64 roku n.e., zaczął się powoli od Nerona odwracać. Ten jednak zdawał się zupełnie nie dostrzegać powolnej zmiany nastrojów w państwie. U schyłku panowania princeps otaczał się pochlebcami i ludźmi, którzy mówili mu tylko to, co chciał usłyszeć, izolującymi go od przykrych wiadomości.
Nie bacząc na opozycję rosnącą w siłę, Neron udał się na artystyczny objazd Grecji. W jego trakcie zwolnił Achaję z podatków, czym dodatkowo rozdrażnił zarówno mieszkańców prowincji, na które spadły dodatkowe ciężary, jak i mieszkańców Rzymu cierpiących po spaleniu miasta i z najwyższym trudem znoszących architektoniczno-urbanistyczne ekstrawagancje cesarza.
Niedostrzeżenie zmiany nastawienia ludzi było pierwszym błędem popełnionym przez Nerona.
Drugim było pozostawienie Rzymu na czas objazdu Grecji pod władzą zwykłego wyzwoleńca – Heliosa. Taki ruch nie mógł Neronowi przysporzyć zwolenników w arystokracji. Mimo starań i wydawanych kolejnych wyroków śmierci Helios nie opanował rosnącego sprzeciwu wobec władcy. Listownie wzywał cesarza do powrotu, ale ten, oddający się swym artystycznym pasjom, ani myślał wrócić. Wreszcie Helios sam udał się do cesarza, by osobiście nakreślić mu dramatyczny obraz sytuacji w Rzymie. Cesarz spakował dwór i nakazał wyjazd do stolicy. Jednak ledwie tam dotarł, a znów wyjechał: tym razem do Neapolu. To już trzeci błąd…
Wtedy zaczyna się seria zdarzeń, które ostatecznie doprowadziły Nerona do upadku, ale którym cesarz na tym etapie wciąż mógł jeszcze przeciwdziałać. Nie wchodząc w szczegóły, nadmienię jedynie powstanie Windeksa w Galii, bunt Galby w Hiszpanii, bunt w Afryce czy obwołanie cesarzem jednego z dowódców legionów germańskich. Co ciekawe: żaden z tych buntów jeszcze o niczym nie przesądzał. Neron wciąż panował nad większością rzymskiej armii. Gdyby zareagował energicznie, najprawdopodobniej mógłby bez większych trudności zapanować nad sytuacją. Ale reakcje Nerona okazały się spóźnione i za mało zdecydowane. Gdy znów wrócił do Rzymu, z senatorami wolał rozprawiać o organach wodnych niż o sytuacji w państwie. Mimo to wciąż panował. Wciąż był cesarzem – gdy zażądał, by Galbę uznano za wroga państwa, posłuszny senat zrobił to, czego Neron oczekiwał.
Co więc zgubiło Nerona? Gwoździem do trumny cesarza były konszachty prefekta pretorianów Nimfidiusza z jednym z pretendentów do tronu – Galbą. Nimfidiusz (wedle plotek – nieślubny syn Kaliguli i córki wyzwoleńca Klaudiusza) rysował przed cesarzem coraz bardziej ponury obraz sytuacji, a Neron zaczął panikować. Miotał się od pomysłu do pomysłu. Ostatecznie w otoczeniu princepsa zwyciężyła koncepcja, aby Neron udał się do Aleksandrii, tam stanął na czele wschodnich legionów i odzyskał panowanie nad całym państwem. Ale Nimfidiusz tylko na to czekał. Neron dał się podpuścić i rzekomo w celu odpowiedniego przygotowania przyjazdu, wysłał całą swą germańską ochronę do Egiptu… Czwarty błąd. Został sam, zdany na łaskę i niełaskę gwardii i jej prefekta. Odtąd podążał już prosto w pułapkę zastawioną przez Nimfidiusza.
Do dzisiaj historycy debatują, jak do tego mogło dojść. Już rzymski historyk Tacyt napisał, że właściwie Neron został obalony bardziej pod wpływem wiadomości i plotek niż przez realną rewoltę. To bardzo znamienne słowa. Istotnie w pewnym momencie sam Neron popadł z jednej skrajności w drugą: dopiero co przepełniało go uczucie wszechmocy, a krótko potem – świadomość porażki. Gdyby walczył o władzę, zapewne żyłby i panował dalej. Ale zamiast tego dopuścił, by zaczęła go otaczać atmosfera nadchodzącego końca, a to zaś przyspieszyło proces odwracania się od niego kolejnych osób. Nadchodzące wieści przekonały go, że armia go zdradziła (co nie było do końca prawdą, ponieważ wydaje się, że większa część wojska była wciąż lojalna). Neron sam zaczął wierzyć, że władza wymyka mu się z rąk. Brak zdecydowanej woli walki to piąty błąd.
Neron został w Rzymie z pretorianami, którzy pod wpływem Nimfidiusza byli do niego coraz gorzej nastawieni. Nieuchronnie zbliżał się koniec.
Swetoniusz w iście dramatyczny sposób opisuje te kilka godzin, które zdecydowany o losie cesarza. W wieczór poprzedzający śmierć Neron przebywał w willi w Ogrodach Serwiliańskich przy Via Ostiensis. Wtedy przeżył szok, gdy gwardziści Nimfidiusza odmówili wykonania jego poleceń. Nie wiedział co robić. Miotając się między różnymi skrajnościami, w końcu poszedł spać. O północy się obudził i spostrzegł, że pałac jest pusty – wszyscy go opuścili. Szukał pomocy, ale na próżno. Znalazł jedynie kilku wyzwoleńców, którzy okazali się jego towarzyszami w ostatnich chwilach. Neron chciał udać się do Ostii i stamtąd popłynąć do Aleksandrii, jednak postanowił przeczekać do rana w willi jednego z wyzwoleńców – Faona, na północny wschód od Rzymu, przy Via Salaria. Dalej Swetoniusz malarsko opisuje cesarza uciekającego z miasta na koniu, boso, w koszuli nocnej i jedynie okutanego płaszczem, w towarzystwie kilku wyzwoleńców i Sporusa (młodego kastrata o urodzie przypominającej zmarłą Poppeę Sabinę, którego Neron uważał za swoją „żonę”). Przedzieranie się przez chaszcze do bocznego wejścia willi, picie wody z kałuży, krótki odpoczynek w cubiculum willi, doglądanie kopania grobu…: jakże różniły się ostatnie godziny cesarza od jego wcześniejszych czternastu lat!
Lecz rzeczywistości jednak to ta ucieczka była szóstym i kluczowym błędem Nerona – wprawdzie wcześniej pretorianie byli przez Nimfidiusza źle nastawieni do Nerona, ale jeszcze nie na tyle, by go zdradzić i obwołać cesarzem kogoś innego. Ale właśnie opuszczenie Rzymu przez Nerona pozwoliło Nimfidiuszowi ogłosić w obozie pretorianów: „Zobaczcie! Cesarz ucieka!” Dopiero w tym momencie los Nerona został naprawdę przesądzony. Gdy odwróciła się od niego gwardia, senat ogłosił go wrogiem ludu. W ciągu raptem paru godzin Neron z cesarza stał się zwykłym zbiegiem szukającym kryjówki.
Neron wpadł w panikę, gdy posłaniec Faona przyniósł do willi przy Via Salaria wiadomość o uchwale senatu i o tym, że zgodnie ze zwyczajem, gdy zostanie pojmany, będzie nagi wzięty w widły i zaćwiczony na śmierć. Wtedy przy pomocy swego wyzwoleńca wbił sobie sztylet w szyję.
Słynne są jego ostatnie słowa, które miał wypowiedzieć tuż przed zgonem: „Jakiż artysta ginie!”. I chyba trudno o lepsze podsumowanie końca jego panowania. Z dnia na dzień pałacowe ogrody zamienił na zarośla willi Faona, najlepsze wina – na wodę z kałuży, marmury Domus Aurea - na okruchy kamieni, z których miano mu zrobić prowizoryczny nagrobek, władzę nad imperium - na wątpliwą lojalność kilku wyzwoleńców.
Neron chciał być postrzegany jako artysta i do ostatnich chwil grał swą rolę w sposób wręcz doskonały. Jego śmierć, pełna teatralnego patosu i artystycznej emfazy, ma w sobie potężny ładunek dramatyzmu, zupełnie jakby sam ją sobie inscenizował. Każde zdanie wypowiedziane przez niego w tamtym czasie i przytoczone przez Swetoniusza, było starannie dobrane, jakby wyjęte z greckiej tragedii.
Jak na ironię, jeżeli dzisiaj, po dwóch tysiącach lat wciąż możemy doświadczyć artyzmu Nerona, to nie dzięki sztukom, w których się realizował - w muzyce, śpiewie, poezji czy pantomimie, ale właśnie dzięki opisanej przez Swetoniusza śmierci, która okazała się jego największym, utrwalonym na wieki artystycznym performensem.
Na zdjęciu: częściowo rekonstruowane popiersie Nerona z Muzeów Kapitolińskich
Comments