top of page
Szukaj
  • Zdjęcie autoraMichał Kubicz

Krwawy Marsjasz

Motywy mitologiczne zawsze były bardzo istotne w sztuce grecko-rzymskiej. Przy doborze tematu swoich prac starożytni artyści starali się uwzględnić najbardziej poruszające, nasycone emocjami, wstrząsające lub tragiczne motywy swoich mitów.

Tu mamy jeden z przykładów: wspaniała rzeźba przedstawiająca Marsjasza, znaleziona około dziesięciu lat temu podczas wykopalisk nieopodal Parku Akweduktów” w Rzymie. Rzeźbę wykonano najprawdopodobniej w czasach panowania cesarza Hadriana. Zdobiła willę pewnego zamożnego Rzymianina – Kwintusa Serwiliusza Pudensa, właściciela cegielni dostarczającego materiały budowlane na realizację cesarskich inwestycji.

Marsjasz był postacią z mitologii greckiej – jedną z tych półboskich niezwykłych istot zaludniających świat greckich wierzeń, a zarazem tragiczną ofiarą boskich rywalizacji i namiętności.



Historia Marsjasza zaczyna się niewinnie – od wynalezienia przez boginię Atenę aulosa – podwójnej piszczałki. Bogini była dumna ze swego wynalazku i grając na nim, umilała bogom ich olimpijskie uczty. Lecz inne boginie - Hera i Afrodyta były zazdrosne o podziw, jaki gra Ateny wywołała w męskiej części boskiej widowni. Zaczęły więc przedrzeźniać Atenę i naśmiewać się z jej wydętych policzków. Upokorzona Atena przejęła się ich krytyką i wyrzuciła aulos wraz z klątwą, która miała spaść na tego kto go znajdzie.

I tu pojawia się Masjasz, który odnalazł aulos Ateny i nauczył się na nim pięknie grać. Lecz jego czas był już policzony – klątwy bogini nic już nie było w stanie odwrócić. I stało się: piękno gry Marsjasza na aulosie zwróciło nań uwagę samego Apolla zazdrosnego o swą sławę największego muzyka na świecie. Apollo wyzwał Marsjasza na artystyczny pojedynek, w którym sędziami miały być nimfy. Stawka pojedynku była wysoka: zwycięzca nie tylko uzyskiwał sławę po wsze czasy, ale przede wszystkim miał prawo postąpić z przegranym wedle swego uznania. Marsjasz miał grać na swoim aulosie, a Apollo na lirze.

Marsjasz dorównywał umiejętnościami Apollinowi, więc pojedynek długo pozostawał nierozstrzygnięty. Wtedy Apollo uciekł się do postępu. Odwrócił lirę do góry nogami i wykonał na tak ustawionym instrumencie piękny utwór. A następnie wyzwał Marsjasza, by ten zagrał „odwrotnie” na aulosie. Aulos miał z jednej strony pojedynczy ustnik, a z drugiej – dwie piszczałki, więc zagranie odwrotnie nie było możliwe. Tak Marsjasz przegrał z bogiem zazdrosnym o swą sławę.


Apollo okazał się wyjątkowo okrutnym zwycięzcą: przywiązał Marsjasza do drzewa i żywcem obdarł go ze skóry. Dopiero później, gdy bóg pojął, jak źle postąpił ze swym rywalem, nie mogąc mu już przywrócić życia, zamienił go w rzekę. Choć wedle innych wersji mitu rzeka powstała z łez wylanych przez nimfy rozpaczające nad losem nieszczęsnego Marsjasza.


I właśnie Marsjasza przywiązanego do drzewa przedstawia rzeźba znaleziona przy Parku Akweduktów . Ciało satyra wykuto w czerwonym marmurze poprzecinanym licznymi białymi żyłkam . Taki materiał podkreśla męki, jakim Apollo poddał swego rywala. Przez to statua kojarzy się niemal z tuszą zwierzęcą zawieszoną na rzeźnickim haku. Mimo tortur, jakim go poddano, twarz Marsjasza wydaje się spokojna – może w ten sposób rzeźbiarz chciał nam powiedzieć, że nieszczęśnik już nie żyje…A może uznał, że krwista czerwień kamienia wywrze na odbiorcy na tyle przejmujące wrażenie, że epatowanie boleścią na twarzy Marsjasza nie jest już potrzebne?


Greccy i rzymscy bogowie bardzo odbiegali od naszego rozumienia boskości. Byli zawistni, żądni władzy, próżni, zazdrośni. Jednym słowem - ulegali wszelkim zwykłym ludzkim namiętnościom. Los Marsjasza pokazuje bezradność człowieka wobec potęgi nieśmiertelnych. Stanowi zarazem ilustrację tragizmu ludzkiego życia, padającego ofiarą boskich rywalizacji, na które nie ma żadnego wpływu.


Niejeden raz zastanawiałem się, skąd u starożytnych tak przygnębiająca wizja relacji ludzi z bogami. Myślę, że stanowi ona próbę odpowiedzi na nurtujące ludzkość od zawsze pytanie o sens nieszczęść, które nas spotykają. Dzisiaj osoby wierzące tłumaczą swój ciężki los próbami, na jakie Bóg wystawia ich wiarę, albo boskim miłosierdziem skracającym męki życia na ziemskim padole. Starożytni inaczej rozumieli nieszczęścia na nich spadające – w ich rozumieniu byli oni ofiarami ścierania się boskich mocy, których nie rozumieli i którym nie byli w stanie się przeciwstawić.


Rzeźbę można oglądać w Muzeum Centrale Montemartini w Rzymie.


Zdjęcie: zbiory własne

250 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page