Jeżeli wyobrażacie sobie, że życie młodego Cezara było jednym pasmem sukcesów jak wtedy, gdy był już dojrzałym mężczyzną, jesteście w błędzie. Do trzydziestki Cezar nie uczestniczył w życiu politycznym Rzymu (co wynikało też z obowiązującego kalendarza „ścieżki kariery”, tzw. cursus honorum), a jego losy były nader zmienne. Jeżeli ambitny młody człowiek myślał już wtedy o karierze politycznej, a wszystko na to wskazuje, musiał znaleźć sposób na wybicie się ponad rzeszę podobnych mu młodych arystokratów, z którymi miał rywalizować.
Nie miał jeszcze nawet dwudziestu lat, gdy skierowano go do służby przy namiestniku prowincji Azja, gdzie trzeba było opanować pewne zbuntowane greckie wyspy. Tam miał pierwszą okazję, by się wyróżnić i wykorzystał ją na tyle, na ile mógł. Podczas oblężenia Mityleny jego bohaterstwo przyniosło mu nagrodę w postaci wieńca dębowego („corona civica”) za uratowanie innego obywatela. Ale kolejna misja powierzona przez namiestnika okazała się katastrofą, która odbijała się Cezarowi czkawką do końca życia. Wysłano go bowiem z misją do króla Bitynii, Nikomedesa, o którego militarne wsparcie Rzymianie zabiegali. Właśnie podczas tej ekspedycji Nikomedes ponoć miał uwieść młodego Cezara. Ten później uparcie dementował te plotki, ale łatka „królowej Bitynii” przylgnęła do niego na dziesięciolecia. Jak było naprawdę, nikt dzisiaj nie wie. Cezar był wtedy człowiekiem bez doświadczenia, więc możliwe, że jakimś nieostrożnym słowem lub zachowaniem sprowokował nieprzyjazne mu języki ludzi, którzy szybko zauważyli, że pobyt młodego Rzymianina na komfortowym dworze bityńskiego króla przeciągnął się ponad rzeczywistą potrzebę. A że zarzut homoseksualizmu pasywnego był jednym z najcięższych w rzymskiej polityce, nic dziwnego, że w późniejszej karierze Cezara przeciwnicy ochoczo po niego sięgali.
Po powrocie z misji w Azji Cezar wciąż pozostawał w gruncie rzeczy anonimowym, zubożałym arystokratą bez szczególnych perspektyw. Musiał jakoś przykuć uwagę innych. Sposobem na to było uczestnictwo jako oskarżyciel w procesach przeciwko senatorom, co dawało okazję do zabłyśnięcia krasomówstwem. Im bardziej znacząca była oskarżona persona, tym większą uwagę proces skupiał wśród potencjalnych wyborców, o których głosy w przyszłości Cezar miał zabiegać. Wynik oskarżeń bywał różny – obwinieni zazwyczaj unikali kary, bo senatorowie jako zamknięta gruba chronili się nawzajem. Ale przecież nie o sukces Cezarowi chodziło, a o rozgłos. Rozgłos zyskał, ale przy okazji przybyło mu też wrogów wśród stronników oskarżanych przez niego nobilów.
Niewiele brakowało, a kariera Cezara zakończyłaby się, nim na dobre się rozpoczęła, a sam przyszły dyktator – mógł skończyć jako zwykły niewolnik usługujący w jakimś prowincjonalnym domu. To z pewnością jeden z ciekawszych epizodów wczesnej młodości Cezara, wiele mówiący o jego charakterze. Otóż gdy podróżował statkiem na Rodos, został napadnięty przez piratów i uprowadzony. W tym epizodzie jak w soczewce skupia się charakter Cezara. Piraci, jak to mieli w zwyczaju, wyznaczyli okup za jego głowę. Ten jednak uznał, że jest tak znaczącą personą, że okup powinien być dwa i pół razy wyższy! Zważywszy na jego skromne dotychczasowe dokonania, brzmiałoby to jak dowcip, gdyby nie fakt, że Cezar chyba rzeczywiście miał o sobie wielkie wyobrażenie :-), ale o tym za chwilę.
Współtowarzysze Cezara ruszyli, by zebrać pieniądze na okup. On tymczasem zachowywał się nie jak więzień, ale raczej jak rozkapryszony gość piratów, a gdy ci nie spełniali jego zachcianek, groził im śmiercią. Przypomnijmy – tak postępował człowiek bez żadnej oficjalnej godności, urzędu i jakiejkolwiek sprawowanej funkcji w państwie! Gdyby Cezarowi nie udało się uzbierać obiecanych piratom środków, pewnie zostałby sprzedany jako zwykły niewolnik. W czasach przed powstaniem systemu bankowego, dzięki któremu my dzisiaj możemy zrobić przelew w minutę z dowolnego miejsca na ziemi, kiedy pieniądze krążyły w sakiewkach lub w skrzyniach, szybkie pozyskanie środków na wykup Cezara wcale nie było takie pewne. Lecz przyjaciele ostatecznie zebrali pieniądze i Cezar został uwolniony. Co zrobił? Pożeglował ku wybrzeżom Azji Mniejszej, do Miletu, by szukać wsparcia w lokalnych władzach. I znów – wyobraźcie sobie młodego mężczyznę bez pieniędzy, bez wojska, bez licznej obstawy, bez żadnych listów polecający z Rzymu, niepowołującego się na jakiekolwiek prawo! Mężczyzna ten zaraz po oswobodzeniu z rąk piratów pojawia się rzymskiej prowincji i zaczyna rozstawiać wszystkich lokalnych notabli po kątach, żądając statków, załóg, zbrojnych – a wszystko po to, aby mógł wymierzyć sprawiedliwość będącą zarazem aktem zemsty! Nie wiadomo, co bardziej szokuje -bezczelność tego młodzieńca? A może nadęte do granic absurdu ego? Cokolwiek o nim myśleć, wiele o relacjach Rzymu z podbitymi prowincjami mówi fakt, że władze Miletu spełniły jego żądanie i dały mu wszystko, czego potrzebował. Cezar odszukał piratów i zgodnie ze złożoną im obietnicą – wszystkich ukrzyżował… Znów spójrzmy na to z perspektywy naszych czasów. Skrzywdzony młody człowiek w poczuciu urażonej własnej godności sam mianował się oskarżycielem, sędzią i wykonawcą kary, którą sam wymierzył.
Tak czy inaczej, Cezar miał już ponad dwadzieścia pięć lat, i w zasadzie jedyne, czym mógł się do tego czasu poszczycić, to wybujałe ambicje. Jak zatem doszło do tego, że jego gwiazda wzniosła się tak wysoko? O tym już niebawem!
Comments