top of page
Szukaj
Zdjęcie autoraMichał Kubicz

Głosowanie w starożytnym Rzymie

Ponieważ niebawem mamy wybory, więc postanowiłem uraczyć Was dzisiaj okolicznościowym postem: krótką opowiastką na temat rzymskiego systemu wyborczego.


Od początku rzymskiej państwowości ogromną rolę odgrywały różnego rodzaju zgromadzenia ludności. Nosiły one różne nazwy – komicja trybusowe, komicja centurialne, komicja kurialne. Ich kształt i kompetencje ewoluowały w czasie, więc nie chcę tutaj wdawać się w nadmierne szczegóły, i będę dalej nazywał je ogólnie zgromadzeniami ludowymi.



Generalnie można powiedzieć, że celem zgromadzeń ludowych było uchwalanie prawa i wybór najwyższych republikańskich urzędników. Ludność Rzymu zbierała się albo na Forum, albo na Polu Marsowym, i wyrażała swoją wolę w formie uchwały. System ten z pewnymi zmianami funkcjonował praktycznie aż do końca I wieku p.n.e., bowiem dopiero z nastaniem cesarstwa, kiedy dawną republikę zastąpiło jedynowładztwo, republikański system wyborczy jako instytucja stał się zupełnie pusty.


Dzisiaj mamy często tendencję do tego, aby republikańskie instytucje mocno upiększać i porównywać do naszych. W takim ujęciu upadek republiki i narodziny cesarstwa jawią się niczym zastąpienie demokracji tyranią. Ale powiedzmy sobie szczerze: rzymska republika miała tyle samo wspólnego z demokracją, co krzesło elektryczne z krzesłem.

Rzym w czasach republikańskich nie był demokracją! Dlaczego? Bo sam system funkcjonowania i głosowania na zgromadzeniach ludowych był zaprzeczeniem współczesnych ideałów demokratycznych. Ale po kolei:


Po pierwsze, głosowanie na zgromadzeniach ludowych było organizowane w sposób bardzo specyficzny. Nie głosował równocześnie ogół ludności, ale kolejne grupy. Na przykład w zgromadzeniu centurialnym istniało 35 grup i każda kolejna grupa oddawała jeden głos. Uchwała, która uzyskiwała 18 głosów „za”, uważana była za podjętą. A więc 18 grup mogło podejmować decyzję wiążącą całe społeczeństwo. Z tego wyraźnie widać, że w zasadzie system taki mógł prowadzić do tego, że przyjmowano uchwałę, która cieszyła się poparciem jedynie mniejszości ludności (np. wystarczyło, że w 18 grupach uchwała uzyskiwała poparcie 51% głosów, to choćby w pozostałych 17 grup przeciwko niej było 100% głosów, uchwała i tak była podjęta!). Na marginesie przypomina to w ogólnym zarysie np. sposób wybierania prezydenta USA, w którym poszczególne stany wybierają jedynie elektorów, a ci oddają głos na kandydatów, co może prowadzić do sytuacji, w której na prezydenta zostaje wybrany kandydat cieszący się mniejszym ogólnym poparciem społecznym.


Po drugie jednak najważniejszy był sposób zaliczania ludności do poszczególnych grup. Perfidia systemu polegała na tym, że podział na grupy sięgał najdawniejszej rzymskiej historii i oparty był o to, kto jaki miał majątek lub ile dana grupa była w stanie dostarczyć żołnierzy w razie mobilizacji. Te korzenie systemu powodowały, że np. w komicjach centurialnych grupy gromadzące najbogatszych obywateli były znacznie mniej liczne, podczas gdy grupy, od których należała biedota, były ogromne. Czym to skutkowało? Ano tym, że garstka najbogatszych obywateli tworzących jedną grupę dysponowała na zgromadzeniu (jako grupa) taką samą wagą, co grupa licząca dziesiątki tysięcy najuboższych obywateli – obie dysponowały po jednym głosie! Innymi słowy: nieliczni obywatele zrzeszeni w 18 najbogatszych grupach byli zdolni przegłosować o wiele liczniejszych obywateli zrzeszonych w pozostałych 17 grupach.


Ale to nie wszystko: praktyka systemu wyborczego była tak skonstruowana, że głosowały kolejne grupy: od najwyższych (najbogatszych) do najniższych (najbiedniejszych), ale tylko do momentu uzyskania większości głosów. Tym samym wystarczyło, że najbogatsze 18 grup wypowiedziało się za podjęciem uchwały, a pozostałych 17 grup w ogóle się nie wypowiadało! Po prostu kończono głosowanie! Łatwo się domyślić, że biedota niewiele miała do powiedzenia.


W niektórych rodzajach zgromadzeń ludowych ważne były podziały o charakterze terytorialnym. Na nich również głosowano grupami, ale grupy te tworzono inaczej – wg podziału administracyjnego, a więc w zasadzie w sposób dający ludności większą równość. Ale to tylko teoria. Dlaczego? Ponieważ zwłaszcza w czasie, kiedy prawa obywatelskie uzyskali wszyscy mieszkańcy Italii, utworzono dla nich odrębne grupy. Ale głosowanie odbywało się tylko w Rzymie. Więc w praktyce na takie zgromadzenia stawiali się przede wszystkim mieszkańcy samej stolicy, a poza nimi jedynie garstka przybyszów z innych miast Italii, którzy akurat dysponowali czasem i pieniędzmi potrzebnymi na odbycie długiej podróży. I znów zważcie, jaka była waga głosów! W tym przypadku garstka przybyszów z Italii, rozproszona w wielu grupach, była w stanie przegłosować ludność samego Rzymu podzieloną na znacznie mniejszą liczbę grup. Ktoś może powiedzieć, że taki system upośledzał rodowitych Rzymian. Ale nic bardziej błędnego! Był on korzystny dla rzymskiej arystokracji, która pieniędzmi była w stanie skłonić obywateli z miast sąsiednich, by udali się na rzymskie zgromadzenie i zagłosowali zgodnie z wolą nobilów.

Kolejnym ograniczeniem demokracji w rzymskich instytucjach republikańskich był sposób poddawania uchwał pod głosowanie – na zgromadzeniu głosować można było tylko uchwały zaproponowane przez urzędnika, który zgromadzenie zwołał. Można było oddać głos jedynie „za” lub „przeciw”, bez możliwości proponowania jakichkolwiek poprawek. Co więcej – na zgromadzeniu nie była podejmowana żadna merytoryczna dyskusja (o swych racjach wnioskodawca uchwały i jej przeciwnicy mogli przekonywać lud przemawiając przed zgromadzeniem).


Omawiając ograniczenia rzymskiej „demokracji” republikańskiej, pomijam naturalnie takie „oczywistości”, jak fakt, że prawa wyborcze przysługiwały jedynie mieszkańcom płci męskiej, wolnym i posiadającym prawa obywatelskie. A więc w praktyce – stosunkowo niewielkiej części całej ludności zamieszkującej Rzym i okolice.


Reasumując – zachwycając się nad demokratycznym charakterem rzymskiej republiki, trzeba pamiętać, że w rzeczywistości zgromadzenia ludowe nie były żadną formą realnych „rządów ludu”, ale raczej narzędziem sterowania plebsem przez najzamożniejszą oligarchię, która tylko pozornie przekazywała ludowi stanowienie prawa i wybór urzędników, a w rzeczywistości zachowywała wszystkie narzędzia faktycznego narzucania państwu – pod płaszczykiem demokracji – decyzji cieszących się poparciem najzamożniejszych warstw rzymskiego społeczeństwa.

18 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Comments


bottom of page